Obi
Kosmisarz Zawada
Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 992
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Śro 13:09, 21 Cze 2006 Temat postu: Wywiad dla "Dlaczego" |
|
|
Śpiewające żywioły
O swoich początkach i o tym, czy umieją śpiewać opowiadają dziewczyny z girlsbandu Queens.
Doda, Mandaryna, Queens. Wasz zespół wymienia się zazwyczaj w takim towarzystwie...
Monika: Na scenie łączymy śpiew i taniec. Robimy wielkie show. Dlatego porównują nas do Mandaryny. Wiadomo, że w trakcie koncertów nie zawsze możliwe jest śpiewanie na żywo i to jedyny powód, dla którego korzystamy z playbacku. Zresztą tak robią nawet gwiazdy światowego formatu - jak Madonna czy Jennifer Lopez. Ale proszę zwrócić uwagę, że w programach telewizyjnych zawsze wykonujmy swoje utwory a cappella i wtedy słychać, że naprawdę potrafimy śpiewać. Jesteśmy w stanie to udowodnić w każdej chwili (śmiech).
Patrycja: Mam za sobą występy w musicalach. Tam nie ma mowy o śpiewaniu z playbacku. Ale tajemnica musicali tkwi w czymś zupełnie innym. Musical ma mieszaną strukturę i rzadko kiedy uwaga publiczności skupiona jest na jednym aktorze. Są chwile przerwy. Ale na koncertach, gdzie tańczymy przez 45 minut, jest to po prostu niemożliwe.
Rzeczywiście, świetnie zaśpiewałyście u Kuby Wojewódzkiego. Ale to nie Wasze wokale zwróciły uwagę mediów, tylko to, że Wojewódzki klepał Was po tyłkach.
Patrycja: To, co się wydarzyło, rozdmuchały media. Procesu nie będzie. My zostawiamy to bez komentarza. Oczywiście, że nas to bardzo zabolało, bo nie jesteśmy dziewczynami, które pozwolą sobie na takie traktowanie.
Nie pozwolą? Przecież chcecie się wycofać z całej tej sprawy bez komentarza.
Monika: Nasz komentarz niczego nie zmieni. Ludzie i tak będą dorabiać do tego swoją wersję wydarzeń. Osoby, które oglądały program, wiedzą, że to był taki specyficzny żart Kuby. Łatek przypięto już do nas wiele - i co z tego?
Patrycja: My wiemy, że jego zachowanie jest elementem show. Tak naprawdę lubimy się z Kubą. Gratulował nam wykonania piosenki i nikt na nikogo nie jest obrażony. Być może starsze pokolenie widzów będzie tym nieco zszokowane.
Agnieszka: To oczywiste, że występujemy dla ludzi i zależy nam na sympatii odbiorców, ale dogodzić wszystkim się nie da. Odnosząc się do tamtego zdarzenia, muszę powiedzieć, że na wizji nie będziemy robić afer, bo jesteśmy gośćmi w programie. Potrafimy zachować się z klasą, nawet jeśli reszta towarzystwa ma z tym ewidentny problem. Jestem taką osobą, która nie musi sięgać po wulgarne wyrazy, żeby ostro wyrazić swoje zdanie.
Monika: Chciałabym jeszcze dodać, że dzięki tym niegrzecznym, złośliwym komentarzom w Internecie zaczynamy się uodparniać. Jesteśmy w show-biznesie od niedawna i dopiero zaczynamy uczyć się nie reagować na ataki niewidocznych przeciwników. To jest dla nas dobra szkoła.
Pytanie, które najczęściej pojawia się na forach internetowych - skąd Wy się w ogóle wzięłyście?
Agnieszka: Polska Agencja Muzyczna postanowiła, że założy girlsband składający się z trzech dziewczyn. Ze zrobionych przez nią badań rynku wynikało, że właśnie takiego zespołu brakuje na polskim rynku muzycznym. Monika została zauważona w programie "Droga do Gwiazd", a mnie i Patrycję zapamiętano z pierwszej edycji programu "Idol". Dzięki Bogu znaleziono do nas namiary (śmiech). Kandydatek nie było zbyt wiele, bo casting miał charakter zamknięty - szukano osób, które już wcześniej występowały przed kamerami. Dopasowywano nas pod względem osobowości, głosów, umiejętności tanecznych, urody, a nawet wzrostu. Zbyt wysokie czy niskie dziewczyny nie miały szans. Miałyśmy naprawdę duże szczęście, bo okazało się, że charakterami również się dopasowałyśmy!
Monika: Widać więc, że programy typu "Idol" to dobry początek. Nie chodzi mi tutaj o parcie na szkło, tylko o to, że po pierwsze - daje to możliwość oswojenia się z kamerą, a po drugie - nawet jeśli nie wygramy nagrody głównej, to zawsze ktoś inny może nas zauważyć i zapamiętać. Nasza historia tego dowodzi. Trzeba realizować swoje marzenia! Wierzymy, że to przeznaczenie, bo PAM, czyli Polska Agencja Muzyczna, to skrót naszych imion. Czy to mógł być czysty przypadek?
Ale girlsbandy, zdaje się, odeszły do lamusa. Teraz każdy chce być przecież solistą, liderem...
Patrycja: Nic bardziej mylnego! Każda z nas jest lepsza w czymś innym i dzięki temu doskonale się uzupełniamy. Efekt ostateczny jest wypadkową trzech utalentowanych dziewczyn, a nie jednej. Wiem, że samotna walka o sukces jest dużo trudniejsza. W zespole nie muszę być już taka idealna we wszystkim, bo za mną stoją dwie dziewczyny. W razie czego przejmą pałeczkę. Jeśli mi zabraknie sił, one stoją za mną. To pomaga podczas koncertów, kiedy każdej z nas mogą zdarzyć się słabsze chwile. Jesteśmy jak siostry. Na występach zaczynamy się już porozumiewać bez słów. Może zabrzmi to naiwnie, ale ja zawsze marzyłam, by grać w zespole, a nie solo. Zawsze podziwiałam Spice Girls.
To interesujące i odważne porównanie - ta grupa przecież się rozpadła.
Agnieszka: My też nie chcemy śpiewać razem w zespole do siedemdziesiątki! Jakoś całkiem nieźle funkcjonowałyśmy bez zespołu, więc nie widzę powodu, żeby teraz panikować na zapas. Nie jesteśmy dziewuszkami, które nie wyobrażają sobie życia bez zespołu. Mamy plany na życie i nie ograniczają się one tylko do kariery na scenie.
Przyznajcie się, czy czasem nie czujecie się jak idealny, wykonany na podstawie badań rynku, produkt dostosowany do aktualnych jego potrzeb?
Agnieszka: Owszem, to jest gotowy projekt, ale zgodny z naszymi marzeniami, przekonaniami. To nie jest tak, że nie mamy tu nic do powiedzenia.
Patrycja: Nie jesteśmy marionetkami! Nie jesteśmy przez nikogo tresowane! Wchodząc do zespołu, właśnie tego się najbardziej bałam. Tymczasem wszystko, co robimy czy nagrywamy, uzgadniamy wspólnie. Dotyczy to naprawdę wszystkiego - od repertuaru począwszy, a na ciuchach skończywszy. W tej firmie jest jak w rodzinie.
Ale Wy nie wymyśliłyście nawet nazwy zespołu!
Monika: Queens to była pierwsza nazwa robocza. I my się do niej przyzwyczaiłyśmy. Zapewne gdybyśmy się uparły, mogłybyśmy się nawet nazywać Śpiewające Kaczuszki Gumowe, tylko po co zmieniać coś, co jest dobre? Żeby tylko postawić na swoim?
Hmm... A nie boicie się porównań do drag queens?
Agnieszka: Jesteśmy odważne. Mówimy na siebie "królówki" i niech tylko ktoś spróbuje szukać durnych analogii! Czy wspominałam już, że trenuję boks? (śmiech)
Patrycja: Nie ma co ukrywać, że chcemy zostać królowymi sceny.
Monika: Nasze utwory są melodyjne i taneczne. Ludzie po prostu świetnie się przy nich bawią. I - co ważne - bawią się razem, a nie każdy osobno, jak to się dzieje zazwyczaj na dyskotekach. Piosenki szybko wpadają w ucho. Teksty pisze nam Jacek Cygan. To nazwisko jest gwarancją jakości. Współpracują z nami Robert Janson i Romuald Lipko.
Rozmawiała Monika Cieślik
Post został pochwalony 0 razy
|
|